«

»

Wydrukuj to Wpis

Żeglarze pomóżmy! Leon Wróbel czeka na pomoc!

Leon Wróbel czeka na pomoc!

Leon Wróbel, jeden z najwybitniejszych żeglarzy w historii polskiego żeglarstwa regatowego, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej i materialnej. Olimpijczyk , wielokrotny mistrz Polski i świata, zmaga się z ciężką chorobą, która uniemożliwia mu pracę zawodową. Każdy z nas może znaleźć się w jego sytuacji! Szukamy możliwości pomocy naszemu przyjacielowi i jego rodzinie. Oto list skierowany do Polskiego Związku Żeglarskiego i Polskiego Komitetu Olimpijskiego, z prośbą o wsparcie.

Do regatowego środowiska polskiego żeglarstwa

W kwietniu 2014 roku nasz Kolega i Przyjaciel – Leon Wróbel skończy 60 lat. Skończy, jeżeli będzie miał środki żeby dożyć tej daty… Dlaczego? Przeczytajcie:

W 2005 roku żona Leona – Mirka dowiedziała się, że ma raka w drugim stadium, tzn. z przerzutami na węzły chłonne. Została poddana długotrwałej i bardzo inwazyjnej metodzie leczenia, (chemioterapia, radioterapia i brachyterapia). Po 5 latach specjaliści w  Instytucie Onkologii na Ursynowie, uznali ją za wyleczoną. Nowotwór poddał się terapii ale powstał problem choroby popromiennej czyli dolegliwości wielu organów wewnętrznych, które zostały napromieniowane. Te 5 lat walki spowodowały spustoszenie zarówno w organizmie Mirki, w psychice jej i Leona jak i w ich domowym budżecie, który stopniał niemal do zera. Szczęście z wygranej z rakiem nie trwało długo. Niemal w tym samym czasie tj. w 2010 roku ujawniły się problemy zdrowotne Leona. Okazało się, że boryka się z bardzo rzadką, ciężką i nieuleczalną chorobą – zanikiem nerwów obwodowych http://pl.wikipedia.org/wiki/Neuropatia . Schorzenie to powoduje niemożność normalnego funkcjonowania, utrudniając (a z czasem całkowicie uniemożliwiając) poruszanie się, również jazdę samochodem. Nieuchronny, postępujący charakter choroby całkowicie wyklucza podjęcie pracy zarobkowej, skazując Leona na wątpliwą łaskę ZUS-u, z którym toczy niekończącą się batalię o jakiekolwiek środki do życia. Orzecznicy, którzy opiniują w sprawie renty albo nigdy nie zetknęli się z tą chorobą albo nie mają pojęcia jak ją zakwalifikować… Jego sytuacja jest z każdym miesiącem coraz trudniejsza a instytucje powołane do opieki nad chorymi, do których zwraca się o pomoc, są bezsilne lub wprost jej odmawiają. Czy to nie ironia losu, że człowiek, który przez ponad 40 lat był czynnym sportowcem, zawodnikiem, członkiem kadry narodowej, ikoną regatowego żeglarstwa jest teraz pozostawiony samemu sobie, skazany na łaskę ZUS-u a jego problem niedostrzegalnie „zamiatany jest pod dywan” przez czynniki, które winne mu są wdzięczność i pamięć za wszystko czego dla polskiego sportu dokonał? Nie, to nie ironia – to WSTYD! Zarówno PZŻ, PKOl, Fundacja „Gloria Victis” jak i kilka innych instytucji posiadających statutowe obowiązki wobec byłych, wybitnych sportowców nie uczyniły choćby najmniejszego gestu dobrej woli wobec człowieka, o którym na oficjalnej stronie Polskiego Komitetu Olimpijskiego czytamy:

http://www.olimpijski.pl/pl/pages/display/14216

O ilu polskich sportowcach możemy przeczytać choć w części tak pochwalne sformułowania, na stronach najbardziej chyba miarodajnego organu wiedzy o sporcie? Dylemat ten zostawmy tym, którzy powinni się nad tym głębiej zastanowić i podjąć działanie, choćby z racji pełnionych funkcji. Żywię nadzieję, że i oni przeczytają ten tekst oraz sami zareagują w adekwatny do tej sytuacji sposób. Nasuwa mi się tu dygresja: gdyby w latach 70-90-tych żeglarstwo regatowe nie było w Polsce (jak większość dyscyplin wówczas) sportem czysto amatorskim, dziś Leon nie miałby prawdopodobnie najmniejszych problemów finansowych. Ale ad rem : mnie martwi bardziej nasza (mam tu na myśli całe środowisko żeglarstwa regatowego) postawa. Czy ktokolwiek, startujący w poważnych regatach w latach 70-tych, 80-ch i 90-tych nie zetknął się z żeglarskim fenomenem i regatowym geniuszem Leona? Nie sądzę. Ilu z nas korzystało z jego rad i uwag, naśladowało jego technikę i taktykę? Czy kiedykolwiek komuś odmówił pomocy, porady, rozmowy? Nie – zawsze był normalnym, otwartym, uśmiechniętym, szczerym facetem, który nikogo nie traktował „z góry”. Od początku mojej przygody z regatami w 1973 roku, był dla mnie niedoścignionym wzorem, idolem, „profesorem czytania wody i wiatru” a w późniejszych latach również Sternikiem i Przyjacielem – nigdy nie zapomnę tego co mu zawdzięczam. Mam wrażenie, że takich jak ja jest wśród nas dużo więcej.

Jeśli dotychczas nie wiedzieliście o chorobie i problemach Leona, teraz już wiecie, zróbmy więc coś aby tę sytuację zmienić na lepsze. Jeśli sami nie macie środków aby przekazać je na opiekę, lekarstwa i zwyczajne, godne życie, spróbujmy chociaż nie być obojętni i zacznijmy monitować tych, którzy urzędowo są zobligowani do udzielania pomocy i wsparcia takim jednostkom jak Leon. Jeśli nie zaczniemy działać, życie naszego Kolegi i Przyjaciela będzie miało coraz smutniejszy wymiar a niesmak wstydu będzie towarzyszył nam przez długie lata… Mam nadzieję, że przyłączycie się do działania, a nasze starania przyniosą pożądany rezultat tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, który z nas w przyszłości będzie również potrzebował pomocy…

Kontakt do Leona: [email protected] , tel. 691 948 377

i do mnie: [email protected] tel. 601 618 113.

Z żeglarskim pozdrowieniem

Robert Grabowski

Przesłano na adresy:

Redakcja miesięcznika „Żagle” , ul. Dęblińska 6, 04-187 Warszawa – do publikacji na łamach

Polski Związek Żeglarski , ul. Ludwiki 4, 01-226 Warszawa Polski Komitet Olimpijski , ul. Wybrzeże Gdyńskie 4, 01-531 Warszawa

Telewizja Polska S.A.- Redakcja Programów Publicystycznych TVP („Sprawa dla Reportera”, „Magazyn Ekspresu Reporterów”, „Celownik”), ul. Jasna 14/16, 00-054 Warszawa

TVN S.A.- Dział Publicystyki TVN („Uwaga”, „Superwizjer”), ul. Wiertnicza 166, 02-952

Permalink do tego artykułu: /2013/04/22/zeglarze-pomozmy-leon-wrobel-czeka-na-pomoc/